Szkoła Podstawowa nr 34 im. Wojska Polskiego

Klasy siódme w Karpaczu

W czwartek wyruszyliśmy wspólnie (klasy: 7b,7d i 7e) na Dolny Śląsk, by zdobyć Szrenicę w Sudetach oraz odwiedzić perły polskiej turystyki, takie jak świątynia Wang, czy jedno z najpiękniejszych polskich schronisk górskich Samotnia, nieopodal Karpacza.

Wczesnym rankiem wyjechaliśmy z Poznania autokarem, zaopatrzeni w peleryny przeciwdeszczowe, ponieważ prognoza pogody na te dni dla Karpacza była pesymistyczna — miało padać i szykowaliśmy się na zmianę programu. Jednak płaszcze ochronne zostały głęboko w plecakach. Niespodzianką okazało się słońce, które nam zamiast deszczu spadło z nieba. Mogliśmy wędrować.

Czasami najtrudniej zrobić pierwszy krok. I to dosłownie. Gdy podjęliśmy trud wspinaczki po kamieniach na Szrenicę nieopodal Szklarskiej Poręby, jednej z uczennic odpadły podeszwy od butów i musiała wracać z opiekunką do autokaru po zapasowe. Potem było już tylko lepiej. Ale wcale nie z górki. Każdy krok uczył nas kształtować wytrwałość.

Spotkaliśmy się wszyscy przy przepięknym Kamieńczyku — wodospadzie tamtego regionu. Idąc wzwyż, podziwialiśmy piękno przyrody parku narodowego — bujną zieleń czerwca, śpiew ptaków, mnogość czystych strumieni i ruczajów. Cieszyliśmy się rześkim powietrzem.

Kiedy dotarliśmy do schroniska, część grupy postanowiła podelektować się herbatą na wysokości, wybornie smakującą po takim wysiłku pokonywania kolejnych metrów góry, a druga część zaatakowała szczyt. Zanim zdobędziesz górę, musisz wiedzieć, kiedy się wycofać, musisz jeszcze wziąć pod uwagę, że trzeba z niej zejść, więc mierz siły na zamiary.

Po wspólnym spacerze w dół, u podnóża masywu, wyjechaliśmy autokarem do naszego hotelu Wojków niedaleko Karpacza. Zjedliśmy przepyszną obiadokolację, a potem zaopatrzyliśmy się jeszcze w prowiant na drugi dzień. Wieczorem rozpierały nas emocje. Tak byliśmy podekscytowani pierwszym dniem.

W piątek w doskonałych humorach, po pożywnym śniadaniu ruszyliśmy do schroniska Samotnia, w klimatycznym zakątku nad jeziorkiem wśród szczytów. Podczas gdy jedni pędzili na szczyt jak na skrzydłach, inni wykonywali każdy krok z poświęceniem. Chwila w Samotni była zasłużoną nagrodą.

Nasza droga poprowadziła jeszcze do Strzechy Akademickiej — drugiego schroniska, a następnie schodziliśmy. U podnóża wyciszyliśmy się w romańsko — nordyckiej świątyni Wang oraz posmakowaliśmy oscypków z żurawiną.

W Jeleniej Górze zatrzymaliśmy się na posiłek i prawie punktualnie dotarliśmy do Poznania.

Trudy podróży uprzyjemniło nam piękne słońce, pyszne jedzenie i wzajemna integracja. Wróciliśmy bogatsi o cenne doświadczenia i wspomnienia.